Forum Forum oazowiczów stopnia 0 w wołkowyji Strona Główna FAQ Użytkownicy Szukaj Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj Rejestracja
Forum oazowiczów stopnia 0 w wołkowyji
czas ucieka, a my wciąż ,,Jesteśmy piękni(...)'' :-)
 wiersze, do których wracam Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Ola
Bywalec
Bywalec



Dołączył: 07 Wrz 2006
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sułkowice, (Kraków)

PostWysłany: Wto 0:01, 13 Mar 2007 Powrót do góry

To jest wiersz, który po raz pierwszy przeczytałam chyba 6 albo 7 lat temu ale ciągle jest w nim coś nierozszyfrowanego, nieogarnionego i dlatego do niego wracam...
trochę tak jak z ludźmi...
żeby ktoś mnie interesował musi mieć w środku jakąś tajemnicę, a czasem... to jest głos i tylko głos i nie ma nic oprócz głosu...
fakt, że głosy mogą być uwodzicielskie Wink


DZIEWCZYNA

Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.

I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...

Mówili o niej: "Łka, więc jest!" - I nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili...

Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.

Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!

Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!

Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni...

I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.

Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...

I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!...
I znikła treść - i zginął ślad - i powieść o nich już skończona!

Lecz dzielne młoty - Boże mój - mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!

Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.

I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem - nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!

Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko - głos, i nic nie było oprócz głosu!

Nic - tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?

Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.

I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
michal
Prezes
Prezes



Dołączył: 12 Sie 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WILKOWICE

PostWysłany: Wto 16:05, 13 Mar 2007 Powrót do góry

Ten wiersz napisał Leśmian, którego jestem fanem:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ola
Bywalec
Bywalec



Dołączył: 07 Wrz 2006
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sułkowice, (Kraków)

PostWysłany: Wto 17:24, 13 Mar 2007 Powrót do góry

ooo Very Happy bardzo się cieszę - czekam na Twoje ulubione wiersze Leśmiana (i innych też) Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
monique
Gaduła
Gaduła



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 358
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bielsko-Biała

PostWysłany: Wto 21:07, 13 Mar 2007 Powrót do góry

ja ogólnie za poezja środnio przepadam (być może nie umiem jej czytać) ale lubie wiersz Wisławy Szymborskiej "Wieża Babel"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ola
Bywalec
Bywalec



Dołączył: 07 Wrz 2006
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sułkowice, (Kraków)

PostWysłany: Śro 1:02, 14 Mar 2007 Powrót do góry

wklej, niech inni też poczytają Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dżastinka
Moderator
Moderator



Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Czechowic-Dzie(w)dzic

PostWysłany: Śro 20:45, 14 Mar 2007 Powrót do góry

A ja lubie wiersze, choć nie wszystkie przypadają mi do gustu, ale mam kilka ulubionych Smile

Zbigniew HErbert "Podróż"

Jeśli wybierasz się w podróż niech będzie to podróż długa
wędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku
żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi
i abyś całą skórą zmierzył się ze światem

Zaprzyjaźń się z Grekiem z Efezu Żydem z Aleksandrii
poprowadzą ciebie przez uśpione bazary
miasta traktatów kryptoportyki
tam nad wygasłym atanorem tablicą szmaragdową
kołyszą się Basileos Valens Zosima Geber Filalet
(złoto wyparowało mądrość pozostała)
przez uchyloną zasłonę Izydy
korytarze jak lustra oprawione w ciemność
milczące inicjacje i niewinne orgie
przez opuszczone sztolnie mitów i religii
dotrzecie do nagich bogów bez symboli
umarłych to jest wiecznych w cieniu swych potworów

Jeżeli już będziesz wiedział zamilcz swoją wiedzę
na nowo ucz się świata jak joński filozof
smakuj wodę i ogień powietrze i ziemię
bo one pozostaną gdy wszystko przeminie
i pozostanie podróż chociaż już nie twoja

Wtedy ojczyzna wyda ci się mała
kołyska łódka przywiązana do gałęzi włosem matki
kiedy wspomnisz jej imię nikt z tych przy ognisku
nie będzie wiedział za jaką leży górą
jakie rodzi drzewa
kiedy tak iście mało potrzeba jej czułości
powtarzaj przed zaśnięciem śmieszne dźwięki mowy
że - czy - się
uśmiechaj się przed zaśnięciem do ślepej ikony
do łopuchów potoku do steczki do łęgów
przeminął dom
jest obłok ponad światem

Odkryj znikomość mowy królewską moc gestu
bezużyteczność pojęć czystość samogłosek
którymi można wyrazić wszystko żal radość zachwyt gniew
lecz nie miej gniewu
przyjmuj wszystko

Co to za miasto zatoka ulica rzeka
skała która rośnie na morzu nie prosi o nazwę
a ziemia jest jak niebo
drogowskazy wiatrów światła wysokie i niskie
tabliczki w proch się rozpadły
piasek deszcz i trawa wyrównały wspomnienia
imiona są jak muzyka przejrzyste i bez znaczenia
Kalambaka Orchomenos Kavalla Levadia
zegar staje i odtąd godziny są czarne białe lub niebieskie
nasiąkają myślą że tracisz rysy twarzy
kiedy niebo położy pieczęć na twej głowie
cóż może odpowiedzieć ostom wyżłobiony napis
oddaj puste siodło bez żalu
oddaj powietrze innemu

Więc jeśli będzie podróż niech będzie to podróż długa
powtórka świata elementarna podróż
rozmowa z żywiołami pytanie bez odpowiedzi
pakt wymuszony po walce

wielkie pojednanie

Jak ktoś przeczytał całe to jest boss Wink


Zbigniew Herbert "Przesłanie pana Cogito" -naj naj wiersz Smile

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy
a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych
strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy
czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku
idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź wierny Idź


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
monique
Gaduła
Gaduła



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 358
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bielsko-Biała

PostWysłany: Śro 21:04, 14 Mar 2007 Powrót do góry

"Na wieży Babel" Wisława Szymborska

- Która godzina? - Tak, jestem szczęśliwa,
i brak mi tylko dzwoneczka u szyi,
który by brzęczał nad tobą, gdy śpisz.
- Więc nie słyszałaś burzy? Murem targnął wiatr,
wieża ziewnęła jak lew, wielką bramą
na skrzypiących zawiasach. Jak to, zapomniałeś?
Miałąm na sobie zwykłą szarą suknię
spinaną na ramieniu. - I natychmiast potem
niebo pękło w stubłysku. Jakże mogłam wejść,
przecież nie byłeś sam. - Ujrzałem nagle
kolory sprzed istnienia wzroku. - Szkoda,
że nie możesz mi przyrzec. - Masz słuszność,
widocznie to był sen. - Dlaczego kłamiesz,
dlaczego mówisz do mnie jej imieniem,
kochasz ją jeszcze? O tak, chciałbym,
żebyś została ze mną. - Nie mam żalu,
powinnam była domyślić się tego.
- Wciąż myślisz o nim? - Ależ ja nie płaczę.
- I to już wszystko? - Nikogo jak ciebie.
- Przynajmniej jesteś szczera. - Bądź spokojny,
wyjadę z tego miasta. Bądź spokojna,
odejdę stąd. - Masz takie piękne ręce.
- To stare dzieje, ostrze przeszło
nie natruszająśc kości. - Nie ma za co,
mój drogi, nie ma za co. - Nie wiem
i nie chcę wiedzieć, która to godzina

"Moja Piosenka [II]" Norwid

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba...
Tęskno mi, Panie...

Do kraju tego, gdzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą...
Tęskno mi, Panie...

Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony
Są jak odwieczne Chrystusa wyznanie:
"Bądź pochwalony!"
Tęskno mi, Panie...

Tęskno mi jeszcze i do rzeczy innej,
Której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie,
Równie niewinnej...
Tęskno mi, Panie...

Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,
Do tych, co mają t a k za t a k - n i e za n i e -
Bez światło-cienia...
Tęskno mi, Panie...

Tęskno mi ówdzie, gdzie któż o mnie stoi?
I tak być musi, choć się tak nie stanie
Przyjaźni mojej!...
Tęskno mi, Panie...

To narazie wszystko z moich perełek poezji Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
michal
Prezes
Prezes



Dołączył: 12 Sie 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WILKOWICE

PostWysłany: Śro 22:45, 14 Mar 2007 Powrót do góry

Ja oczywiście pana Leśmiana podziwiam za "W malinowym chruśniaku"(ktoś na rekolekcjach umiał go na pamięć) którego czytałem chyba co wieczór, aż sie w końcu nauczyłem fragmentu(5 zwrotek)
Oto ten wiersz:

W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.

Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.

Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.

I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.

I nie wiem, jak się stało, w którym oka mgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.

* * *

Śledzą nas... Okradają z ścieżek i ustroni,
Z trudem przez nas wykrytych. Gniew nasz w słońcu pała!
Śpieszno nam do łez szczęścia, do tchów naszych woni,
Chcemy pieszczot próbować, poznawać swe ciała.

Więc na przekór przeszkodom źrenicą bezradną
Chłoniemy się nawzajem, niby dwa bezdroża,
A gdy powiek znużonych kotary opadną,
Czujemy, żeśmy wyszli z uścisków i z łoża.

Nikt tak nigdy nie patrzał, nie bywał tak blady,
I nikt do dna rozkoszy ciałem tak nie dotarł,
I nie nurzał swych pieszczot bezdomnej gromady
W takim łożu, pod strażą takich czujnych kotar!

* * *

Taka cisza w ogrodzie, że się jej nie oprze
Żaden szelest, co chętnie taje w niej i ginie.
Czerwieniata wiewiórka skacze po sośninie,
Żółty motyl się chwieje na złotawym koprze.

Z własnej woli, ze śpiewnym u celu łoskotem
Z jabłoni na murawę spada jabłko białe,
Łamiąc w drodze kolejno gałęzie spróchniałe,
Co w ślad za nim - spóźnione - opadają potem.

Chwytasz owoc, zanurzasz w nim zęby na zwiady
I podajesz mym ustom z miłosnym pośpiechem,
A ja gryzę i chłonę twoich zębów ślady,
Zębów, które niezwłocznie odsłaniasz ze śmiechem.

* * *

Hasło nasze ma dla nas swe dzieje tajemne:
Lampa, gdy noc już zdąży świat mrokiem owionąć,
Winna zgasnąć w tej szybie, a w tamtej zapłonąć.
Na znak ten oddech tracę. Już schody są ciemne.

Czekasz z dłonią na klamce i, gdy drzwi otwiera,
Tulę tę dłoń, co jeszcze ma chłód klamki w sobie,
A ty w zamian przyciskasz moje ręce obie
Do serca, które zawsze u drzwi obumiera.

Wchodzę ciszkiem, jak gdyby krok każdy knuł zbrodnię,
Między sprzęty, co dla mnie są sprzętami czarów.
Sama ścielesz swe łóżko według swych zamiarów,
By szczęściu i pieszczotom było w nim wygodnie.

I zazwyczaj dopóty milczymy oboje,
Dopóki nie dopełnisz podjętego trudu.
Ile w dłoniach twych pieczy, miłości i cudu !
Kocham je, kocham za to, że piękne, że twoje.

* * *

Zazdrość moja bezsilnie po łożu się miota:
Kto całował twe piersi, jak ja, po kryjomu ?
Czy jest wśród twoich pieszczot choć jedna pieszczota,
Której, prócz mnie, nie dałaś nigdy i nikomu ?

Gniewu mego łza twoja wówczas nie ostudzi !
Poniżam dumę ciała i uczuć przepychy,
A ty mi odpowiadasz, żem marny i lichy,
Podobny do tysiąca obrzydłych ci ludzi.

I wymykasz się naga. W przyległym pokoju
We własnym się po chwili zaprzepaszczasz łkaniu,
I wiem, że na skleconym bezładnie posłaniu
Leżysz jak topielica na twardym dnie zdroju.

Biegnę tam. Łkania milkną. Cisza niby w grobie.
Zwinięta, na kształt węża, z bólu i rozpaczy
Nie dajesz znaku życia - jeno konasz raczej,
Aż znienacka za dłoń mnie pociągniesz ku sobie.

Jakże łzami przemokłą, znużoną po walce
Dźwigam z nurtów pościeli w ramiona obłędne !
U nóg twych rozemknione pieszczotami palce
Jakże drogie mym ustom i jakże niezbędne !

* * *

Z dłońmi tak splecionymi, jakbyś klęcząc, spała,
W niedostępne mym oczom wpatrzona widzenie,
Płaczesz przez sen i wstrząsem wylęklego ciała
Błagasz o nagłą pomoc, o rychłe zbawienie.

Jeszcze płaczu niesytą do piersi cię tulę,
A ty goisz się we mnie, niby lgnąca rana,
A ja płacz twój całuję, biodra i kolana
I ramię i zsuniętą z ramienia koszulę.

Lecz karmiony ust twoich spłakanym oddechem,
Nie pytam o treść widzeń. Dopiero z porania
Zadaję ciemną nocą tłumione pytania.
Odpowiadasz bezładnie - ja słucham z uśmiechem.

* * *

Wyszło z boru ślepawe, zjesieniałe zmrocze,
Spłodzone samo przez się w sennej bezzadumie.
Nieoswojone z niebem patrzy w podobłocze
I węszy świat, którego nie zna, nie rozumie.

Swym cielskiem kostropatym kąpie się w kałuzy,
Co nęci, jak ożywczych jadow pełna misa,
Czołgliwymi mackami krew z kwiatów wysysa
I ciekliną swych mętow po ziemi się smuży.

Zwierzę, co trwać nie zdoła zbyt długo na świecie,
Bo wszystko wokół tchnieniem zatruwa i gasi,
Lecz gdy ty białą dłonią głaszczesz je po grzbiecie,
Ono, mrucząc, do stóp twych korzy się i łasi.

* * *


Czasami mojej ślepej posłuszny ochocie
Pragnę w tobie mieć czujną na byle skinienie
Sługę, co pieszczotami gasi me pragnienie,
A ty jesteś tak zmyślna i zwinna w pieszczocie!

Gdy twój warkocz, jak w słońcu wybujałe ziele,
Tchem rozwartych ogrodów mą duszę owionie,
Głowę twą, niby puchar, ujmuję w swe dłonie
I wargami w ślad dreszczu prowadzę po ciele.

I raduję się, śledząc tę wargę, jak zmierza
Do mej piersi kosmatej, widnej w niedomroczu,
W której marzę pierś w lesie ryczącego zwierza
I staram się, gdy pieścisz, nie tracić go z oczu.

* * *

Ty pierwej mgły dosięgasz, ja za tobą w ślady
Zdążam, by się w tym samym zaprzepaścić lesie,
I tropiąc twoją bladość, sam się staję blady,
I zdybawszy twój bezkres, sam ginę w bezkresie.

A potem wzieram w oczy, by zgadnąć, czy dość ci
Omdlenia, co się nogom udziela, jak szczęście,
I twe dłonie, jak w paki, mnę w zdrobniałe pięście,
By się w nich docałować twych chrząstek i kości.

A one wypukleją na dłoni przegibie,
Niby pestki owoców, zróżowionych znojem,
I nieśmiałym do ust mych garną się wyrojem,
Zatajone w swej ciepłej od pieszczot siedzibie.

Ich dotyk budzi wzruszeń zaniedbanych krocie,
A ty, tuląc je w warg mych rozrzewnioną ciszę,
Dziecinniejesz w uścisku, malejesz w pieszczocie,
Chwila - a już cię do snu z lat dawnych kołyszę.

* * *

Zazdrośnicy daremnie chcą pochlebić pierwsi
Czarom skrytym w twym ciele z moją o nich wiedzą!
Oczy, co się rzęsami nie tknęły twych piersi,
Czyliż pustym domysłem te czary wyśledzą?

Kto w chwili pocałunków nie zagrzał swej dłoni
Na twych bioder nawrzałej żądzą przegięcinie.
Nie potrafi określić upojeń tej woni,
Co z ciebie, jako z róży, snem potartej, płynie.

Kto ustami w nóg twoich nie wdumał się dreszcze,
Nigdy dość nie wysłowi twych oczu omdlenia,
A choćby je dzień cały badał bez wytchnienia,
Nie wypatrzy z nich tego, co ja z nich wypieszczę!

* * *

Zmienionaż po rozłące ? O, nie, nie zmieniona !
Lecz jakiś kwiat z twych włosów zbiegł do stóp ołtarzy,
A, choć brak tego zbiega nie skalał twej twarzy
Serce me w tajemnicy przed twym sercem kona...

Dusza twoja śmie marzyć, że, w gwiezdne zamiecie
Wdumana, będzie trwała raz jeszcze i jeszcze -
Lecz ciało ? Któż pomyśli o nim we wszechświecie,
Prócz mnie, co tak w nie wierzę i kocham, i pieszczę ?

I gdy ty, szepcząc słowa, z ust zrodzone znoju,
Dajesz pieszczotom ujście w tym szepcie, co pała,
Ja, zamilkły wargami u piersi twych zdroju,
Modlę się o twojego nieśmiertelność ciała.


Gdybym miał dać jeszcze inne jego wiersze, które mi się podobają znalazłaby się tutaj połowa książki z jego utworami.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pawełek:D
Bywalec
Bywalec



Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Marklowice Górne

PostWysłany: Czw 14:13, 15 Mar 2007 Powrót do góry

Ja bardzo lubię "Sonety do Laury" Francesco Petrarca

Oto jeden z nich :

Był to dzień, w którym przez mękę Chrystusa
słońce ściemniło swój blask z żalu za Nim,
gdy, niebacznego mnie zwiodła pokusa,
gdy mnie twe oczy spętały, o pani.

Czas mi się groźny nie wydawał wcale
dla niebezpieczeństw miłości, dla klęski,
więc szedłem pewnie, śmiało i zuchwale.
Tak się rozpoczął mój żywot męczeński.

Miłość mnie całkiem bezbronnym zastała,
wtargnęła w serce drogą poprzez oczy,
odtąd ta droga bramą łez się stała.

Prawo miłosne dla mnie niełaskawe:
mnie-bezbronnego- tak we krwi ubroczyć,
a ciebie-zbrojnej- nie zadrasnąć nawet.




lubię też Św.Pawła I list do Koryntian 13,1-13

Hymn o miłości

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość.


Nie wspomnę o psalmach (np. 23, 28, 42, 85, 128, 148)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pawełek:D
Bywalec
Bywalec



Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Marklowice Górne

PostWysłany: Sob 15:17, 31 Mar 2007 Powrót do góry

Znam jeszcze jeden wiersz, który bardzo lubie. Autorem jest Adam Ziemianin

Antyfona do kiełbasy zwyczajnej

Jerzemu Gizelii

Pocieszycielko nasza
Przekrwionym wzrokiem
Wodząca po sznurku

Matko bolesna
Powieszona dla nas
I za nas na haku

Góro mięsa różanego
Wszystkich zwierząt
Z taniej jatki

Patronko wszystkich rzeźni
Z bielmem tłuszczu
Na oku

Lubimy cię zwłaszcza
Na dużej przerwie
Gdy z chleba naszego powszedniego
Język wystawiasz czerwony

Nasze szczęki
Zaciskają się wtedy kurczowo
Tak bardzo cię kochamy
Że pełnymi ustami chwalimy rzeźnika
A gdy przyjdzie nam
Stanąć po ciebie
W kolejce pełnej po brzegi
Myślimy opanowani

A cena jej
Czterdzieści i cztery


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dżastinka
Moderator
Moderator



Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Czechowic-Dzie(w)dzic

PostWysłany: Sob 22:20, 31 Mar 2007 Powrót do góry

Ta antyfona jest boska Very Happy Moge ją naokrągło czytac Very Happy A to jest inny wierszyk Ziemianina:

Kupiła baba sokowirówkę
I już wiruje białko z żółtkiem
To taka babska próba
Zobaczymy czy się uda


Wirówka ładna z wyglądu
Trzeba ją włączyć do prądu
Jak się rozkręci to wam pokaże
Bo jest z epoki marzeń


Ruszyła maszyna hołubce wywija
I kręci się kręci koło za kołem
Nagle pisk – baba w ryk
Przestała zajmować się i rosołem


Wciągnęła szalenie babę ta robota
Najpierw kawał fartucha a potem żabota
Już babie z wirówki wystają buty
Dwudziesty wiek jest bardzo okrutny


Nie będzie już baba
Robić żadnych soków
I chłop wreszcie
Będzie miał święty spokój


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ola
Bywalec
Bywalec



Dołączył: 07 Wrz 2006
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sułkowice, (Kraków)

PostWysłany: Nie 22:52, 01 Kwi 2007 Powrót do góry

Nie widziałam cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca
lecz widać można żyć bez powietrza!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
monique
Gaduła
Gaduła



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 358
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bielsko-Biała

PostWysłany: Pon 15:40, 02 Kwi 2007 Powrót do góry

to Maria Pawlikowska-Jasnorzewska?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez monique dnia Czw 14:11, 05 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dawid
Prezes
Prezes



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wilkowice

PostWysłany: Pon 17:04, 02 Kwi 2007 Powrót do góry

jakie znastwo... ja sie tu nie klasyfikuje... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kafelek
Stały bywalec
Stały bywalec



Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec :-)

PostWysłany: Wto 18:13, 03 Kwi 2007 Powrót do góry

ja też uwielbiam ten wiersz Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
monique
Gaduła
Gaduła



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 358
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bielsko-Biała

PostWysłany: Wto 19:30, 03 Kwi 2007 Powrót do góry

mnie go kiedyś przeczytała Karolina i bardzo zapadł mi w pamięć Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dżastinka
Moderator
Moderator



Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Czechowic-Dzie(w)dzic

PostWysłany: Wto 22:15, 03 Kwi 2007 Powrót do góry

tez znam ten wiersz Jasnorzewskiej Smile Jeden z moich ulubionych. A jak juz jest taki temat o wierszach i jest tu pewna miła polonistka, to chciałabym ją bardzo prosić o przeczytanie wiersza Czesława Miłosza "Nie ma wzroku" i jeśli miałaby czas, wytłumaczenia go. Dostajemy z koleżanka świra starając sie go zinterpretować.. ;/ Olu, mam nadzieję, że zrobisz to dla mnie, co..? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ola
Bywalec
Bywalec



Dołączył: 07 Wrz 2006
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sułkowice, (Kraków)

PostWysłany: Śro 18:33, 04 Kwi 2007 Powrót do góry

nie znam tego wiersza i nie znalazłam go w necie, więc ewentualną analize i interpretację bardzo ułatwiłoby wklejenie/przepisanie np. tutaj tekstu wiersza (może nowy wątek np. o co chodzi? vel "co poeta miał na myśli?", gdzie moglibyśmy wspólnie szukać sensu - przynajmniej w poezji Wink )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin