Forum oazowiczów stopnia 0 w wołkowyji

heheeh
hmm
kiedyś po namiocie spotkania (w dzień spowiedzi generalnej), miałam jeszcze całą godzinę do Mszy, (przynajmniej tak mi sie wydawało, bo jak sie później okazało, Msza była pół godziny wcześniej), wiec postanowiłam wrócić na chwile do szkoły...
Weszłam do szkoły, ale kiedy chciałam z niej wydostać ;-)była już zamknięta..., dlatego chciałam wyjść przez kuchnie...(która jak sie później okazało też była zamknięta, a kucharek ani śladu), okazało się, że nie tylko ja mam taki problem, bo w szkole oprócz mnie została jeszcze jedna dziewczyna (tym razem nie podam jej personalii, żeby nikt mi nic potem nia zarzucał Razz

) dodam może, że do Mszy zostało jeszcze 10 min...
chciałyśmy wyjść przez okno, ale było wysoko, koleżanka miała spódnice, zresztą nie mogłybyśmy zostawić otwartego okna...
Zrobiłyśmy obchód całej szkoły i na szczęście natknęłyśmy się na jedną z kucharek..., która otworzyła nam tylne wyj ście przez kuchnie..
ufff ale miałyśmy fuksa Very Happy

Tak, faktycznie fuks.,. Smile

Mialem podobną sytuacje, tylko ze ja w pewnym ustronnym miejscu stracilem rachube czasu, i jak zrobilem obchod po szkole to nie bylo ani Mateusza ani pań kucharek, za to znalazlem Skejcika.
No i co tu robić..?
Wyskoczylismy przez okno w kuchni, a jak bioeglismy do kosciola to spotkalismy mateusza, ktiory spytal jak wyszlismy, na co ja ,,w sklepie bylismy''.. Ale po kilkunastu metrach wróciłem i sie przyznałem, zeby nie bylo.. Smile

hmmm
ja w ogóle często się spóźnialam, zwłaszcza na posiłki... a ostatnie wolne miejsce zazwyczaj było obok księdza, który był bardzo punktualny.... Confused

raz nawet przyszłam w połowie pogodnego, ale wtedy to nie była moja wina...

No jasne...
Ciekawe z kim wtedy byłaś, albo co Cie zatrzymało... Smile

hehehe
to sie raczej nadaje do plotek, a nie do złotych myśli Razz

Hmm... Marcin też się kiedyś spóźnił z tego co pamietam...

Nasza grupa się bardzo czesto spuźniała co nie Dawid Laughing

Oj tak...
I strasznie mi było głupio zawsze Mackowi mówić : ,,już ide, moment'' ... Smile

hmm
Dawid, nie rozumiem aluzji.... Confused

a co do animatorów, to nawet nie pamiętam ile razy dostałam ochrzan za to swoje spóźnialstwo Very Happy

Hehe..
Na posiłkach strasznie często wpadałaś ostatnia.. Razz

Ale przynajmniej towarzycho wtedy miałaś ok.. Wink

bynajmniej nie narzekam na towarzyswo księdza Very Happy

Ojej mam 3 gwiazdki!! <jupi> Very Happy

chyba za często tu siedze... Confused

Gdzie tam Magda, nie siedzisz często na necie... nie wcale... Very Happy

Też bym wam napisała fajną anegdotkę na mój temat, ale nie będę sobie siary robić Razz

Ale tymi spóźnieniami przypomnieliście mi jak raz z Magdą wybrałyśmy się do kościoła ( nie jest to śmieszne, ale zawsze mozna napisać ;D ). Poszłyśmy przez kładkę, patrzymy: zepsuta, a Madzia miała adidasy. No to w tył zwrot! i idziemy asfaltem. Tylko, że żadna z nas nie szła jeszcze ani razu ta drogą i ciągle tylko wypatrywałyśmy jakiegoś zejścia w dół. W końcu byłyśmy prawie naprzeciwko kościoła, ale nigdzie nie było do niego drogi. Patrzę w dół a tam jacyś goście rozebrani do pasa coś kombinowali przed domem. No to się pytamy czy mozna tędy dojść do kościoła. Oni patrzą na siebie, coś mamroczą, no to zrozumiałam, że można. Zeszłyśmy, oakazało się, że weszłyśmy na teren jakiegoś gospodarstwa, ale co tam. Dochodzimy do końca, jakiś pies się na nas rzuca, wchodzimy na niepewnie wyglądającą kładkę ze słupa elektrycznego (?) i biegniemy zdyszane do kościoła. Ja byłam osobiście pewna, że jesteśmy spóźnione, po tej całej wędrówce, ale o dziwo doszłyśmy na czas. Od tej pory wierzę w cuda Razz